Lord Edward D'Abernon nazwał Cud nad Wisłą 18 największą bitwą w dziejach świata. Kluczowym jej momentem była bitwa na przedmościu warszawskim. Bolszewickie wojska były zagrożeniem dla naszej niepodległości i światowej cywilizacji.
Wiosną 1920 roku naczelnik państwa Józef Piłsudski, chcąc zabezpieczyć nasze ziemie wschodnie od bolszewickiego zagrożenia, postanowił pomóc w utworzeniu sprzymierzonego z nami państwa ukraińskiego. Doszło do wyprawy na Kijów, który został wyzwolony spod bolszewickiego jarzma. Brak Ukraińskiej pomocy i wycofanie części wojsk do kraju spowodowały, że gdy bolszewicy podjęli ofensywę, to nie można było zatrzymać ich naporu. Trzeba się było cofać. Zagony bolszewickie doszły do Wieprza, Bugu i Narwi. Naczelnik Józef Piłsudski postanowił zrealizować stary plan generała Ignacego Prądzyńskiego z 1831 roku. Chciał wyciągnąć bolszewików najdalej w kierunku zachodnim i znienacka uderzyć od południa na ich zaplecze, otaczając przy pomocy całości naszych sił. Linie frontu podzielono na trzy części. Na północy dowodzić miał generał Władysław Sikorski, pośrodku - generał Józef Haller, a na południu - sam Naczelnik.
Polacy mieli w tej wojnie sporo szczęścia. Jesienią 1919 roku polski attache wojskowy w Moskwie, porucznik Jan Kowalewski złamał rosyjskie szyfry. Dzięki temu, plany dowództwa Armii Czerwonej były świetnie znane naszym oficerom. Bardzo ułatwiło to planowanie ofensywy z flanki, a nie - jak spodziewali się Rosjanie - wprost znad Warszawy.
Szczęście uśmiechnęło się też do Polski dwa dni przed decydującym starciem. Wojska radzieckie zdobyły wtedy, po śmierci w boju polskiego oficera, mapę z rozmieszczeniem naszych wojsk oraz dokładne rozkazdy. Tylko podejrzliwość radzieckich oficerów, węszących spisku i celowej dezinformacji, sprawiła, że nie zrobili nic z nabytą wiedzą. Gdyby byli odważniejsi, mogliby bez problemu pokrzyżować plany Wojska Polskiego.
Władze radzieckie po udanej rewolucji październikowej chciały bowiem rozpalić socjalistycznym ogniem całą Europę. By jednak zrealizować swoje plany, musieli najpierw pokonać Polskę. Wygrana naszych żołnierzy zmusiła Włodzimierza Lenina i resztę prominentów Rosji Radzieckiej do skupienia się na wewnętrznej polityce kraju.
W walce o Warszawę zginęło ok. 4500 polskich żołnierzy. Niemal pięc razy więcej ofiar, bo 25 tysięcy, poległo po stronie radzieckiej. Na cześć heroizmu i waleczności naszych wojaków, 15 sierpnia obchodzimy Dzień Wojska Polskiego.
Wygrana bitwa przyczyniła się pośrednio do sukcesu w postaci Traktatu Ryskiego i ochrony naszego dalszego istnienia narodowego i państwowego. Zatrzymała pochód bolszewizmu na zachód.